FORUM MIŁOŚNIKÓW PISMA ŚWIĘTEGO Strona Główna FORUM MIŁOŚNIKÓW PISMA ŚWIĘTEGO
TWOJE SŁOWO JEST PRAWDĄ (JANA 17:17)

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum  DownloadDownload

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy Jezus i apostołowie handlowali ziemią ?
Autor Wiadomość
Benjamin.Szot
[Usunięty]

Poziom: 97
HP: 81367/88443
 92%
MP: 0/42228
 0%
EXP: 198/1408
 14%
Wysłany: 2016-04-08, 12:19   Czy Jezus i apostołowie handlowali ziemią ?

Korzenie dzisiejszej materialnej potęgi kościoła katolickiego tkwią w przyjętej w maju 1989 r., tuż przed upadkiem PRL, ustawie o stosunku państwa do kościoła. To jeden z najdłużej przygotowywanych aktów prawnych w Polsce. Prace rozpoczęły się pod koniec 1980 r. Prof. Michał Pietrzak, specjalista prawa wyznaniowego, który brał w nich udział, mówi, że im władza była słabsza, tym łatwiej hierarchom było przypierać ją do muru i żądać zadośćuczynienia za mienie utracone w czasach stalinowskich.
Prace nad projektem były niejawne i uczestniczyli w nich tylko przedstawiciele kleru i władz komunistycznych. Wszystkie zapisy dotyczące spraw majątkowych, zaproponowane przez hierarchię kościelną, zostały wprowadzone do ustawy wiosną 1989 r. A im bliżej wyborów, tym strona rządowa była bardziej uległa. – Ustępstwa wynikały z przesłanek politycznych, a nie prawnych – potwierdza dziś dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego UW.
Ustawa, uchwalona ostatecznie przez Sejm PRL 17 maja 1989 r., była przełomowa jak na warunki socjalizmu typu radzieckiego. Gwarantowała zwrot zagrabionych majątków, dawała prawo handlu ziemią i budynkami, przyznawała ulgi podatkowe i celne, a także gwarantowała duchowieństwu ubezpieczenie społeczne, finansowane ze Skarbu Państwa. Kościół uzyskał prawo do zakładania własnych stacji radiowych i telewizyjnych, prawo do posiadania organizacji Caritas; państwo zostało zobowiązane do finansowania uczelni katolickich i dotowania rozmaitych instytucji katolickich.
Kluczowa okazała się formuła tzw. postępowania regulacyjnego. Oznaczała ona, że jeśli chodzi o zagrabiony w latach 50. majątek, sprawiedliwość przywracać będzie nie niezawisły sąd, lecz specjalnie powołana Komisja Majątkowa
. Wymyślił to Aleksander Merker, bo – jak tłumaczy – powierzenie skomplikowanych spraw majątkowych setkom sędziów powiatowych uniemożliwiłoby ich szybkie załatwienie.

W przededniu II wojny światowej kościół katolicki był ekonomiczną potęgą. To zresztą paradoks, że wiemy więcej o nieruchomościach i finansach kościoła w II Rzeczpospolitej niż obecnie. Wiemy, ile miał ziemi, ile szkół, internatów, sierocińców, przedszkoli i szpitali. Jawny był wówczas nakład prasy katolickiej z podziałem na dzienniki, czasopisma diecezjalne i Akcji Katolickiej. ( Dotacja roczna na utrzymanie duchowieństwa i wydatków religijnych wynosiła w 1939 r. 20 mln zł ).
W ciągu 21 lat istnienia II Rzeczpospolitej kościół katolicki zwiększył dwukrotnie swój stan posiadania z 218 tys. ha w 1919 r. do 400 tys. ha w 1939 r. Tuż przed wojną co dziesiąty hektar ziemi uprawnej w kraju należał właśnie do kościoła. Domagał się on kolejnych 404 tys. ha jako rekompensaty majątku skonfiskowanego przez zaborców. Przed wojną uznawano te roszczenia za umiarkowane; z rachunków biskupów wynikało bowiem, że tylko w zaborze pruskim stracili oni 785 tys. ha.
Starania hierarchów często kończyły się sukcesem. Jedną z ostatnich przedwojennych zdobyczy było 12 tys. ha ziem pounickich wraz z kościołami i kaplicami, które po długich pertraktacjach przypadły katolikom w 1938 r. jako rekompensata za majątek przejęty przez Rosjan w XIX w. (Po stłumieniu w 1864 r. powstania styczniowego hierarchowie oszacowali skonfiskowany majątek na ok. 400 mln rubli w złocie).
Niektóre ówczesne roszczenia sięgały nawet czasów Jana Kazimierza. Na przykład zakon warszawskich wizytek aż do wybuchu wojny walczył o zwrot 13 ha przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, udowadniając, że działki te zgromadzenie otrzymało od króla w 1668 r.
Jedynym realnym zagrożeniem dla ziemskiej potęgi kościoła była groźba zapowiadanej przez ówczesne państwo reformy rolnej. Podpisany w 1925 r. konkordat przewidywał nawet, że rząd wykupi część majątków kościelnych na cele reformy, ale przez kolejne 14 lat zapis ten pozostawał martwy. Hierarchom udało się obronić swoje włości, a reformę prowadzono kosztem gruntów mniejszości religijnych, głównie prawosławnych.

Po II wojnie światowej kościół katolicki utracił ponad połowę posiadanej ziemi i zabudowań. Stało się to z powodu zmiany granic Polski. Sporo majątków duchownych znajdowało się za Bugiem, na Kresach Rzeczpospolitej, a więc na ziemiach po 1945 r. przejętych przez Związek Radziecki.
Z archiwalnych dokumentów Ministerstwa Rolnictwa i Reformy Rolnej z 1945 r. wynika, że w granicach Polski Ludowej pozostało ok. 7 tys. katolickich gospodarstw o łącznej powierzchni ok. 170 tys. ha. Przez pierwsze powojenne lata ten majątek był bezpieczny. Nawet reforma rolna PKWN z 1944 r., która pożarła dobra polskich magnatów, nie dotknęła gospodarstw duchowieństwa. Utracili oni wtedy jedynie lasy, które znacjonalizowano.
Ale w 1948 r. państwo przejęło zakonne szpitale (nie odbierając jednak zakonom prawa ich własności), dwa lata później prowadzone przez Caritas domy dziecka, żłobki, przedszkola i przytułki. W 1950 r. Sejm przyjął ustawę o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki (określenie to ma swoje źródło w zwyczaju przekazywania gruntów kościołom w zapisach testamentowych, czemu zwykle towarzyszył zakaz sprzedaży ziemi – grunty więc były niejako martwe w obrocie).
Nacjonalizacji miały podlegać gospodarstwa proboszczów, ale mogli oni zachować po 50 ha. W województwach poznańskim, pomorskim oraz śląskim władza była bardziej liberalna i wyznaczyła ten limit na 100 ha.
Kler katolicki nigdy nie przedstawił wiarygodnego bilansu swoich ówczesnych strat. W katolickich publikacjach podawana jest nawet liczba 155 tys. ha, ale z zachowanych dokumentów wynika, że państwo przejęło 89 tys. ha. Nie jest więc prawdą, że w czasach stalinowskich duchowni stracili całą ziemię. W ich rękach pozostawać musiało co najmniej 38 tys. ha, skoro za taki obszar jeszcze w 1965 r. płacili podatki gruntowe. Wiadomo też, że część gruntów zdążyli sprzedać albo przepisać na prywatne osoby. To był dość skuteczny sposób ukrywania majątków w czasach represji
.
Komuniści tłumaczyli, że zabierają ziemię, by stworzyć Fundusz Kościelny. Zyski z przejętych gruntów miały być przeznaczone m.in. na pomoc lekarską dla księży i odbudowę kościołów. W praktyce pomoc ta trafiała tylko do niektórych duchownych – tych z Kół Księży w Zrzeszeniu Katolików Caritas, którzy byli lojalni wobec PRL.

Choć trudno w to dziś uwierzyć, ale już od 1970 r. kościół katolicki zaczął odtwarzać i pomnażać majątek. Gdy tylko Edward Gierek został I sekretarzem PZPR, ofiarował katolikom nieruchomości, które kościół użytkował na Ziemiach Odzyskanych. W ten sposób stał się on właścicielem 4800 świątyń, 1500 innych budynków i 900 ha gruntów rolnych, które przed wojną w większości należały do ewangelików. Nie wyceniono wartości tej darowizny. Dwa lata później rząd przekazał na własność dodatkowe 662 obiekty (kościoły, klasztory, plebanie, budynki parafialne i cmentarze).
Za Gierka zliberalizowane zostały przepisy dotyczące budowy nowych świątyń; wcześniej wszystkie zezwolenia były dość ściśle reglamentowane. Prawda, że władza obrzydzała takie inicjatywy na wszelkie sposoby – nie pozwalała kupować gruntów pod budowę, nie przydzielała materiałów budowlanych i rozbierała wzniesione bez zezwolenia budynki. Tym niemniej polityka liberalizacji doprowadziła do tego, że w pierwszej pięciolatce lat 70. wybudowano 538 świątyń, czyli więcej niż przez ćwierć wieku od zakończenia wojny. Rekord ten został pobity w latach 1982–85, gdy państwo wydało pozwolenia na zbudowanie 1376 kościołów.
Według prof. Michała Pietrzaka, znaczne dochody – oprócz składek wiernych – przynosiły w PRL wpływy z opłaty cmentarnej. Kler pozostawał wciąż w tej dziedzinie monopolistą, mając w swej gestii trzy czwarte wszystkich cmentarzy w Polsce ( w 1970 r. zarządzał 6531 cmentarzami ).
Od 1974 r. komuniści zezwolili parafiom i zakonom na prowadzenie działalności gospodarczej „w celach religijnych”. Działalność ta była ściśle kontrolowana przez państwo, ale po uzyskaniu pozwolenia można było prowadzić wydawnictwo, zakład poligraficzny, produkować dewocjonalia, a nawet zakładać hotele. Wyznaniowe osoby prawne zaczęto traktować jako organizacje non profit, płacące podatki jedynie od prowadzonej działalności gospodarczej.

Rok 1989 w publicystyce katolickiej przedstawiany jest jako moment uznania win przez państwo. Ustawa o stosunku państwa do kościoła katolickiego z maja 1989 r. określana jest jako deklaracja woli naprawienia krzywd.
W ramach naprawy krzywd państwo zwróciło kościołowi około 200 zakładów charytatywnych i opiekuńczych należących do Caritasu i rozpoczęło oddawanie zagrabionych w latach 50. majątków.
Gestem dobrej woli był zapis, że wszystko, co w 1989 r. pozostawało we władaniu kościoła, przechodzi na jego własność. Dzięki temu katolicy przejęli 100 cerkwi prawosławnych, zajętych w 1945 r., zanim jeszcze upomnieli się o nie prawosławni. W ten sam sposób przeszły na własność katolików zbory protestanckie na Warmii i Mazurach, przejęte w latach 70.

Trudno nazwać rekompensatą uprawnienia do zakładania rozgłośni radiowych i telewizyjnych, kiedy jeszcze takiego prawa nie miały ani inne kościoły, ani komercyjni nadawcy. Już w listopadzie 1991 r. diecezje dostały pozwolenie na prowadzenie 11 rozgłośni radiowych, a trzy lata później było ich 104. W 1997 r. kościół otrzymał pierwszą koncesję na prowadzenie telewizji Niepokalanów. Korzysta przy tym ze statusu nadawcy społecznego, czyli jest zwolniony z opłat koncesyjnych. Samo Radio Maryja zaoszczędziło na tym około 7 mln zł.
Dziś Polskę oplata najgęstsza sieć rozgłośni katolickich w Europie. Działa 38 rozgłośni diecezjalnych, ogólnopolskie Radio Maryja nadaje ze 117 nadajników, a Porozumienie Programowe Radia Plus jest słyszalne w 9 miastach
. ( Dla porównania: radio Tok FM uzyskało koncesję tylko na 10 nadajników i nadaje swój program w 10 miastach ). Oprócz tego nadają zakonne stacje: franciszkański Niepokalanów i paulińska Jasna Góra. Ile to warte ? Samą sieć Radia Maryja specjaliści wyceniają na 240 mln zł.
Jedyną ogólnopolską telewizją katolicką jest Trwam, należąca do fundacji Lux Veritatis
.

Znaczny zastrzyk finansowy wzmocnił kościół katolicki w 1991 r. wraz z nowelizacją ustawy o stosunku państwa do kościoła. Dopisano do niej art. 70 a, co rozszerzyło możliwość rewindykacji dóbr martwej ręki na ziemiach zachodnich i północnych przez parafie katolickie, chociaż przecież w latach 50 nie można było im nic odebrać, ponieważ tego majątku nie posiadały. Tłumaczono więc, że jest to rekompensata za nieruchomości na terenach wcielonych do Związku Radzieckiego.
Ponadto ustawa zobowiązywała Agencję Własności Rolnej Skarbu Państwa do przekazania kościołowi gruntów rolnych. Każdy dom zakonny otrzymał 5 ha gruntów, parafie po 15 ha, diecezje i seminaria po 50 ha. Żeby stać się właścicielem, wystarczyło tylko zgłosić się do wojewody. W ten sposób w ręce kościoła trafiło kolejne kilkadziesiąt tysięcy hektarów. W samej tylko diecezji szczecińsko-kamieńskiej parafiom przypadło ponad 4 tys. ha gruntów. Według Czesława Janika ze stowarzyszenia Neutrum, w wyniku realizacji tego zapisu państwo oddało 37 tys. ha gruntów z Państwowego Funduszu Ziemi i Agencji Skarbu Państwa.

Przepisy były dość mętne, co proboszczowie skrzętnie wykorzystywali. Na przykład na Dolnym Śląsku niektóre parafie dorabiały sobie na obrocie ziemią, wielokrotnie występując o przyznanie im ustawowych 15 ha. Gdy je otrzymywały, sprzedawały i ponownie upominały się o swoje.
Na inny koncept wpadła kuria diecezjalna w Elblągu, która z seminarium, Caritasem i 50 parafiami utworzyła konsorcjum do wspólnego przejęcia 645-hektarowego PGR Fiszewo. Ten swoisty holding stał się właścicielem całego PGR wraz z budynkami, za które dopłacił około 1 mln zł. To samo konsorcjum otrzymało 213-hektarowy PGR Rejsyty. W województwie elbląskim z tytułu art. 70a kościół otrzymał ponad 2 tys. ha gruntów.
Początek lat 90 - to czas finansowego uprzywilejowania kościoła katolickiego. Jednym z przykładów kapitulacji państwa w tej dziedzinie jest historia wsparcia dla KUL. Gdy w czerwcu 1991 r. Sejm przyjął ustawę o finansowaniu tej uczelni z budżetu państwa, decyzję uzasadniano tym, że PRL pozbawił szkołę źródeł dochodu, odbierając 7 tys. ha gruntów Fundacji Potulickich. Następnie zwrócono KUL cały majątek Fundacji Potulickich, dodając jeszcze tysiąc hektarów ekstra, by – jak tłumaczono – nie dzielić dawnego PGR.

Największe jednak kontrowersje wywoływała działalność Komisji Majątkowej, która przez ostatnie 20 lat zwracała kościołowi zagrabione przez PRL majątki
.
Niedawne aresztowanie Marka P., byłego oficera SB, reprezentującego interesy wielu zakonów i parafii, pokazuje, że członkowie Komisji mogli być korumpowani. Był on kluczową osobą, prowadzącą w imieniu kościoła rewindykację ziemi. Dzięki niemu majątki odzyskali m.in. krakowscy cystersi, elżbietanki z Poznania i Towarzystwo św. Brata Alberta. P. okazał się tak skuteczny w swoich działaniach, że polecano jego usługi kolejnym zgromadzeniom, towarzystwom i klasztorom.
Działając w pokoiku przy ulicy Domaniewskiej w Warszawie, Komisja Majątkowa decydowała o losie nieruchomości wartych miliardy złotych. Do kwietnia 2010 r. przekazała Kościołowi 60 tys. ha gruntów i przyznała 107 mln zł odszkodowań; oddała 490 nieruchomości, w tym: 9 przeszkoli, 8 szkół podstawowych, 18 ponadpodstawowych, 8 domów dziecka, 10 domów pomocy społecznej, 19 szpitali, 15 przychodni zdrowia, 3 muzea, 2 teatry, 2 biblioteki, budynek izby skarbowej, archiwum, prokuratury, sądu rejonowego, operetki, dworzec PKS i browar.
Przez lata Komisja pracowała jak maszynka. Z czasem zrezygnowano z takich zajmujących czas procedur jak przesłuchanie świadków, biegłych, dokonanie oględzin czy uczestnictwo w ekspertyzach. Samorządy często dowiadywały się z gazet, że grunt, którym zarządzały, trafił do klasztoru X lub kościoła Y.
Przez pierwsze 10 lat Komisja orzekała zwrot hektar za hektar, ale w 2001 r. Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu ustaliła bardziej korzystny dla kościoła przelicznik. Teraz wycenia się wartość utraconego gruntu i oddaje się parafiom i zakonom ziemię o podobnej wartości. To bardzo korzystny przelicznik, bo ziemie zabrane przed półwiekiem często włączono w granice miast i ich cena wzrosła wielokrotnie.

Już kilka lat temu III RP oddała z nawiązką kościołowi to, co zrabowała mu PRL
– uważa Czesław Janik, prezes stowarzyszenia Neutrum, który obliczył, że oddano tej ziemi 97 tys. ha ( 60 tys. ha przez Komisję Majątkową i 37 tys. ha przez wojewodów z tytułu artykułu 70a ). – kościół jest jedynym podmiotem, wobec którego przeprowadzono w Polsce reprywatyzację – mówi dr Borecki. – Nikogo innego w ten sposób państwo nie potraktowało.
Generalnie jednak nie sposób dziś ustalić, ile ziemi posiada kościół katolicki, bo oprócz państwa obdarowywały go samorządy. Nigdy nie ujawnili tego hierarchowie katoliccy, a wszystkie instytucje państwowe zasłaniają się albo tajemnicą, albo brakiem danych. Główny Urząd Statystyczny twierdzi, że nie może ze swoich zasobów wydzielić gospodarstw parafii, gdyż traktowane są one jak wszystkie inne gospodarstwa rolników indywidualnych. Ministerstwo Rolnictwa, które posiada listę wszystkich beneficjentów korzystających z dopłat unijnych, nie jest w stanie zsumować areału dóbr kościelnych. Dlaczego ? Bo we wnioskach o dopłaty proboszczowie, zamiast nazw parafii, wpisują nazwiska własne lub osób przez siebie upoważnionych. By dowiedzieć się, jakie dopłaty dostają, trzeba by najpierw poznać nazwiska 10 tys. proboszczów ( lub ich pełnomocników ), wyszukać ich na liście beneficjentów i zsumować dochody.
Według ostrożnych szacunków Czesława Janika, katolickie osoby prawne posiadają obecnie co najmniej 160 tys. ha gruntów w Polsce. Nawet najniższe unijne dopłaty zapewniają z tego tytułu wpływy około 80 mln zł rocznie. Dlaczego to tak pilnie strzeżona tajemnica ? – W Polsce idea taniego kościoła jest wciąż żywa i ciągle pada na podatny grunt – tłumaczy dr Paweł Borecki. – Hierarchowie boją się antyklerykalizmu wyrosłego na podłożu finansowym.

Przybliżony majątek kościoła katolickiego :
kościoły i kaplice 17 533
grunty ok. 160 tys. ha (od 1989 r. kościół zwiększył swój stan posiadania o ok. 120 tys. ha)
przedszkola i szkoły podstawowe 1240
szkoły średnie 417
szkoły wyższe i uniwersytety 69
szpitale 33
ambulatoria 244
domy opieki 267
sierocińce 538
katolickie oficyny wydawnicze 120
gazety i czasopisma 300 tytułów
rozgłośnie radiowe 50 (w tym: 1 ogólnopolskie radio Maryja, 38 rozgłośni diecezjalnych, 9 rozgłośni Radia Plus, 2 zakonne stacje radiowe w Niepokalanowie i Jasnej Górze, 1 ogólnopolska telewizja Trwam)

duchowieństwo i parafie:
księża 28 546
zakonnice 23 304
biskupi 133
księża katecheci 14 418
parafie 10 114

Najnowsza poprawka PiS do ustawy o obrocie ziemią rolną stworzyła ważny wyjątek dla kościoła katolickiego. Podczas gdy zwykli obywatele – „nierolnicy” nie będą mogli kupić rolniczych hektarów, zakonnicy i klasztory, proboszczowie i ich parafie jak najbardziej. To jak powrót do średniowiecza i kościelnych latyfundiów, gdy największe arcybiskupstwo gnieźnieńskie posiadało 11 miast i 330 wsi.

– Kościoły i związki wyznaniowe nie będą sprzedawały ziemi cudzoziemcom. Chodzi o to, żeby rolnicy mogli ofiarowywać ziemię np. klasztorom w zamian za opiekę – przekonywał na posiedzeniu Sejmowej Komisji Rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski z PiS. Jego poprawka o wyłączeniu Kościoła spod ograniczeń jest rekomendowana przez komisję i trafiła pod głosowanie i właśnie stała się faktem
.

Ofiarować ziemię za opiekę? Na razie jest dokładnie na odwrót. W liczącej 1200 dusz wiejskiej parafii w Wielkopolsce lokalni rolnicy dzierżawią od proboszcza 39 hektarów. Ziemia w tym regionie jest najdroższa w Polsce – średnio 54 tys. zł za hektar. Mało kogo stać na powiększenie areału. Parafialne gospodarstwo jest największe w porównaniu z powierzchnią indywidualnych rolników. Proboszcz ziemi nie uprawia, bo i po co, wystarczy czynsz dzierżawny ustalony na zasadach rynkowych. W 2010 roku (ostatnie podawane dane dla tej parafii) roczny dochód z dzierżawy sięgał prawie 19 tys. rocznie. To więcej niż przychody z kolędy wyliczone na 13 tys. zł. Trzecim głównym źródłem utrzymania jest taca – suma datków w roku wynosi 22 tys. zł. Dzięki dzierżawie proboszcz może sfinansować całe utrzymanie parafii. Z pozostałych opłat od swych wiernych zrealizować inwestycje w kościół wyceniane na 36 tys. zł. I jeszcze ma 3 tys. zł zysku na czysto.

To tylko mały wycinek z rzeczywistości. Już dziś, gdyby zsumować wszystkie rolne włości kościoła katolickiego, okazałoby się, że jest on największym producentem rolnym w Polsce. Top Farm – brytyjska spółka rolnicza z Wielkopolski hoduje krowy, sadzi ziemniaki i obsiewa kukurydzę na 27 tysiącach hektarów. Farmutil – rolniczy kombinat jednego z najbogatszych Polaków Henryka Stokłosy liczy 16 tys. hektarów. Tymczasem kościół katolicki dysponuje około 65 tys. hektarów ziemi rolnej. To wartość z raportu o stanie majątku kościoła z 2012 roku. Można jednak przyjąć, że zbliżona do aktualnego stanu posiadania. Wprawdzie od tamtej pory kościół, kiedy to było potrzebne, sprzedawał ziemię na rynku, ale także wciąż otrzymywał nowe ziemie jako zadośćuczynienie za powojenną nacjonalizację dóbr.

Na pewno brak swobody w obrocie ziemią utrudniłby finansowy byt wielu parafii. Kościół sprzedaje ziemię na wolnym rynku, kiedy potrzebne są pieniądze na większe inwestycje. Opłaty dzierżawne to czysty zysk dla parafii. W wielu przypadkach, kiedy to kuria bezpośrednio zarządza ziemią, korzystamy na dopłatach rolniczych. Kodeks kanoniczny i tak wystarczająco chroni polską ziemię przed sprzedażą. W przypadku najbardziej cennych terenów przed ewentualną transakcją wymagana jest nawet zgoda Watykanu.
Nie wszędzie jednak rolnicy żyją w symbiozie z kościołem, szczególnie hierarchami. Rok temu Gazeto Wyborcza opisywała konflikt w parafii archidiecezji gnieźnieńskiej. Rolnicy ze wsi Staw od lat dzierżawili ziemię od swojego proboszcza. Po jego śmierci archidiecezja wypowiedziała umowy chcąc przekwalifikować grunty pod działalność gospodarczą. Media donosiły, że w pobliżu powiększała się Wałbrzyska Strefa Ekonomiczna i kościelne działki zyskały na wartości.

Rośnie znaczenie z opłat z dzierżawy rolniczych gruntów dla utrzymania parafii, wynika z raportu Katolickiej Agencji Informacyjnej. Zaczynają się liczyć stałe wpływy, niczym odsetki od rentierskich lokat. Procent ma na czym wzrosnąć, bo w latach 1990-2011 Komisja Majątkowa przywróciła, bądź przekazała Kościołowi, jako mienie zamienne, nieruchomości o powierzchni 65,7 tys. hektarów. Według obecnych cen miałyby wartość ponad 2,2 mld zł.


– W ten sposób państwo samo tworzy monopole, nowe kasty i uprzywilejowane grupy społeczne, do których bez wątpienia należy katolicki kler. Obcy kapitał i tak znajdzie drogę do Polski jak napisał Łukasz Piechowiak, ekonomista z Bankier.pl. Jego zdaniem nowa ustawa zabetonuje rynek. Skorzystają tylko ci rolnicy, którzy mają już duże majątki – nie będą zagrożeni konkurencją ze strony innych podmiotów chcących wejść na rynek, bo te nie będą mogły sprostać wymaganiom ustawowym lub na drodze stanie im Agencja Nieruchomości Rolnych. Stracą na tym tylko przeciętni zjadacze chleba, którzy koniec końców za ów chleb zapłacą więcej.
Najwięcej jak zwykle skorzysta na tym kościół katolicki. Ustawa ma wejść w życie 30 kwietnia br., bowiem 1 maja kończy się 12-letnie moratorium na zakup polskiej ziemi przez cudzoziemców.

__________________________________________
 
     
Olus
[Usunięty]

Poziom: 97
HP: 81367/88443
 92%
MP: 0/42228
 0%
EXP: 198/1408
 14%
Wysłany: 2016-04-08, 16:16   

Bardzo dobry artykul.
Opolski duchowny skazany na zapłacenie niemal 2 mln zł podatku za nieujawniony dochód wystąpił o kasację wyroku, argumentując, że wyrok na niego narusza konkordat. I wygrał. Bo Trybunał Konstytucyjny uznał część przepisów podatkowych za niezgodne z konstytucją
NSA zdecydował uchylić decyzje Urzędu Kontroli Skarbowej i późniejszą Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o konieczności zapłacenia przez księdza 1,88 mln zł podatku za to, że nie wykazał, skąd posiada 2,5 mln zł.

- Decyzja NSA oznacza, że sprawa jest zamknięta, a mój klient oczyszczony z ciążących na nim zarzutów - cieszy się mec. Mariusz Orliński, pełnomocnik duchowneg


Konkordat chroni kler..Dosc tego bogacenia sie i rozpasania!
 
     
Benjamin.Szot
[Usunięty]

Poziom: 97
HP: 81367/88443
 92%
MP: 0/42228
 0%
EXP: 198/1408
 14%
Wysłany: 2016-04-08, 18:43   

"I rzekł mu Jezus: Lisy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, ale Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił." - Ewangelia Mateusza 8 : 20 por. Łuk. 9 : 58

_____________________________________

http://vaticannewworldorder.blogspot.com
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
BannerFans.com
BannerFans.com
BannerFans.com
Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 14